sobota, 17 grudnia 2016

***


    Trudno być obojętnym, gdy na oczach wszystkich rozgrywa się dramat. Dreszcz przerażenia, niedowierzanie, że w XXI wieku tak można. Że w czasach, gdy wolność i demokracja powinny być wartościami nadrzędnymi, z premedytacją, śmiejąc się w twarz, depcze się je. 
    Być apolitycznym się nie da. W momencie, kiedy polityka z brudnymi, ubłoconymi butami, nie pytając o pozwolenie, włazi w moje życie prywatne i zagraża mojej wolności osobistej, moim interesom jako obywatela, nie można udawać, że się nie widzi. Bardzo często podkreślałam, że nie sympatyzuję z żadną partią, ugrupowaniem itp. Teraz jednak powiem stanowczo, że moja antypatia do obecnej większości w rządzie rośnie z dnia na dzień. 
    Przy okazji 11 listopada pisałam, jak martwi mnie to, że historia lubi zataczać koło. Zasmucona byłam opiniami niektórych moich uczniów, którzy przesiąknięci hasłami typowo nacjonalistycznymi, byli dumni z głoszenia ich. Paralelizm dostrzeganej sytuacji przerażał mnie wtedy. Przypomniałam sobie totalitaryzm, faszyzm, nazizm. Ludzie ludziom zgotowali ten los. 
    Z każdym dniem upewniam się coraz bardziej, że historia naprawdę lubi się powtarzać. Nie wyciągamy nauki z błędów, jakie ludzkość popełniła. Bezczelnie prowokujemy. Zapominamy o zwykłym człowieczeństwie w imię chorego i wybujałego ego. Boję się. Martwię. O to, co zastaniemy jutro i w jakim świecie przyjdzie nam żyć.
    (...) i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi załomocą - (...) . Nie musieli stawać pod drzwiami. Po cichu, pod płaszczem nocy, przepychali większość chorych ustaw. Niemym świadkiem mógł być tylko księżyc przyczajony za oknem zdradziecko. Gdyby było można, pewnie i księżyc zostałby wyproszony z nieba. No bo jak to, niebem rządzić nie będą? To księżyca ukraść nie można?
    Jakiś czas temu mieliśmy już małego człowieczka, który pociągnął za sobą innych, a w konsekwencji życie straciły miliony. Mały człowiek z chorymi ambicjami, artysta od siedmiu boleści ze swoją sztuką przez małe "s". Udowodnił, że z pozoru malutki lodowiec, pod taflą może kryć olbrzyma. Do dziś historycy, socjolodzy i specjaliści od psychologii zastanawiają się, jak to możliwe, że ktoś taki zrobił pranie mózgu innym. Jak to możliwe? A jak możliwe jest to, co się obecnie dzieje u nas? Zastanawia mnie, czy elektorat, który przepchnął obecny rząd, zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie rodzą się na naszych oczach? Czy nadal ślepo idą w zaparte niczym owce w swoim obłędnym pędzie? 
    Głupimi rządzi się łatwiej. To zdanie jak bumerang wraca w moich myślach. Najpierw nas na siebie napuszczają tworząc kontrowersyjne projekty, jak te chociażby z ustawą antyaborcyjną. Skaczemy sobie do gardeł nie widząc, że tak naprawdę to tylko przykrywka. Podobnie rzecz ma się z mydleniem oczu  500+. Niedawno w dyskusji, jaka się wywiązała przy okazji innego tematu, ktoś słusznie zauważył, że 500+ tak naprawdę kosztuje 700-. Zacietrzewiamy się, kłócimy, obrzucamy błotem, a w tym czasie rozgrywa się tragifarsa, w której nasza rola zaczyna przypominać marionetkę pociąganą za sznurki. 
    Ludzie, co się z Wami dzieje? Dlaczego pozwalamy, by ktoś indoktrynował nam moralność, zasady i sposób postrzegania rzeczywistości? Jestem przerażona nowym kanonem lektur. Przerażona i przekonana, że bardzo szybko zrodzimy wtórnych analfabetów, którzy o samodzielnym myśleniu nie będą mieli pojęcia. Przecież o to chodzi, no nie? Z podstawy programowej znikają treści związane z ewolucją, darwinizmem. Współczesne średniowiecze w wersji hard. Pozostają tajne komplety. Hmmm, to też już było, prawda?
    Wolność. Zawsze powtarzam, że wolność jest podstawowym prawem każdego człowieka. Wolność z zachowaniem szacunku do drugiej osoby. Z chęcią nawiązywania dialogu i szukania wspólnych rozwiązań. Teraz nie ma dialogu. Totalitarny bełkot w postaci indoktrynacji każdej sfery życia. Powolutku. Cicho. Jak kot na czterech łapach. Skrada się z ironicznym uśmieszkiem. Zaatakuje w najmniej oczekiwanym momencie, ale najpierw nakarmi naiwnych mruczeniem, obiecankami, głaskaniem pokornych. Wszystko do czasu. 
    Umówiłam się z kimś przypadkowo, że za cztery lata zabiorę głos na temat tego, co się dzieje. Słyszę ciągle Ale dajmy szansę i wiecie, ja się boję, że tę szansę dajemy czemuś o wiele potężniejszemu i groźniejszemu, niż nam się wydaje. Obawiam się, że ta szansa pozbawi nas większych...szans. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz