poniedziałek, 4 lipca 2016

Jest... fantastycznie (?)



Kiedy dziecko zmaga się z chorobą, niepełnosprawnością, ze słownika rodzinny znikają niektóre wyrazy. Jedne znikają na dobre, nie wypowiada się ich głośno, czasem tylko w lekkomyślnych marzeniach, a inne znajdują swoje zamienniki.

Czas. Pojęcie względne. Ucieka przez palce. Powiedzenie "nie mam czasu" nabiera dosłownego znaczenia. Doba jest zbyt krótka. Rehabilitacja, zajęcia dodatkowe, wspomagające, wizyty u specjalistów, hospitalizacje - to wszystko zostaje upchnięte pomiędzy pracę rodziców, rodzinę i próbę egzystowania we względnie normalnej rzeczywistości. Czasu brakuje na odpoczynek, ale i zmęczenie, zabawę, życie przez wielkie "ż". Łapiemy się na tym, że wypadałoby chociaż czasem przysiąść, a okazuje się, że krzesła nie było czasu naprawić.

Wakacje. Inni mówią na to "urlop". Kognitywizm naszej rodziny wymodelował sobie inną czasoprzestrzeń i oszukuje potrzebę odpoczywania na urlopie potrzebą spędzania czasu wolnego na turnusie rehabilitacyjnym. To nic przecież, że ćwiczenia J. będzie miał po 5 godzin dziennie z małymi przerwami. Przecież to urlop. Okolica fajna, w "wolnej chwili" udamy się na spacer. Poza tym nocowanie poza domem też jest formą oderwania się od codzienności, czyż nie?

Znajomi. Przyjaciele.  Słowa te zyskały na znaczeniu. Dopiero teraz okazuje się, kto jest przyjacielem rodziny, na kogo można liczyć w sytuacjach wyjątkowych, a kto nie podołał. Do nikogo nie ma się żalu. Wręcz przeciwnie. Dobrze wiedzieć, że człowiek jest tylko człowiekiem i pewnych swoich ograniczeń nie jest w stanie przeskoczyć. Moje dziecko nie zaraża niepełnosprawnością. Nie potrzebujemy też litości, ukrytych spojrzeń, rozmów półszeptem. Potrzebujemy natomiast wsparcia. Najbardziej dobrym słowem. Nie, nie zapewniaj nas, że będzie dobrze, bo wiemy, że nie masz tej mocy. Mów nam, że jesteś i to wystarczy. Informuję również, że ukryte spojrzenia widzę, półszepty słyszę, mimo że udaję, że tak nie jest. Może nie powinnam udawać? Tylko nie wiem, co powiedzieć. Współczuć, że ktoś nie ma odwagi?

Samochód. Auto. Ta rzecz staje się niezbędna. Do końca życia wdzięczna będę siostrze, która namówiła mnie na zrobienie kursu prawa jazdy i podejście do egzaminu. Inni wątpili w to, bym kiedykolwiek miała sama jeździć. Mobilność jest konieczna przy przemieszczaniu się z gabinetu do gabinetu, z miasta do miasta, z domu do pracy i odwrotnie.  O ile inni myślą o tym, jaki model jest na topie i planują zakup lepszych czterech kółek, o tyle u nas wygląda to kompletnie inaczej. Zaciskamy mocno kciuki, by jeszcze nasze auto dało radę, by nie posypało się na drodze, wszak do najmłodszych nie należy. Sprawne musi być, przewożę nim największy swój skarb - moje dzieci. Mam jednak świadomość tego, że rzeczy się zużywają. I to mnie przeraża,bo na dzień dzisiejszy zasobność naszego portfela nie pozwala na szaleństwa w kwestii motoryzacji.

Dobra materialne. Szeroka kategoria. Meble. Ubrania. Biżuteria. Itp. U nas należałoby wyliczać nieco inaczej: dieta, sprzęt ortopedyczny, leki. I to materialne, i to - nie da się ukryć. Tylko tworzywo nieco inne, ale kto by się tam przyglądał szczegółom, prawda?

Życie kulturalne. Od zarania dziejów człowiek lubi dostarczać swojej duszy rozrywki. XXI wiek niesie ze sobą mnogość doznań intelektualnych i estetycznych. Niestety, kino, teatr, filharmonia to kultura w cenie. Dosłownie. Od czasu do czasu zapewniam starszemu M. wypad do kina. Częściej skupiamy się jednak nad rozwijaniem intelektu poprzez czytanie (podziękowania dla bibliotek), rozmowy, czy empiryczne poznawanie świata w zależności od tego, gdzie akurat jesteśmy. Kultura jest wszędzie. Czy niska, czy wysoka, zależy tylko od nas i od tego, jak do niej podchodzimy.

Nie myśl sobie, przypadkowy czytelniku, że próbuję tutaj narzekać. Co to, to nie! Próbuję tylko pokazać, że świat ma różne barwy, różne punkty widzenia zależne od punktów siedzenia. Jestem niepoprawną optymistką, bo widzisz, pesymizm nic nie wnosi. Nic nie zmienia. Optymizm - owszem. Niebo nie jest szarobure, tylko jest cudownie szare.

Nie czepiam się, bo patrzę dziś
Na świat bezkrytycznie

Nie mądrzę się, bo można od
Zbyt uczonych tyrad dostać świra


To wszystko na dzisiaj. Za jakiś czas nasz słownik pewnie znowu ewoluuje. Robi to cały czas. My podążamy za nim albo na odwrót - on za nami. Kto by jednak nadążył...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz