piątek, 8 stycznia 2016

WOŚP - pospolite (wz)ruszenie Polaków


Ostatnio w internecie wylała się fala hejtu na WOŚP i Jurka Owsiaka. Głośno krzyczą ci, którzy z pomaganiem nie mają wiele wspólnego. Odezwali się politycy, na portalach społecznościowych powstały fanpage'e antyorkiestrowe.  Strasznie to wszystko przykre i smutne. Przykre, bo tak naprawdę ów hejt uderza w ideę zacną, a smutne, bo z ludzi wyłażą najgorsze cechy i okazuje się, że "człowiek człowiekowi  wilkiem". Szeroko pojęte pomaganie nie ma natomiast nic wspólnego z podziałami, a już na pewno nie z polityką.
To już 24. finał. Orkiestra zaczynała, gdy byłam dzieckiem. Od zawsze wrzucałam do puszki parę monet, by dostać serduszko. Jako dziecko nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, co to za akcja, ale świetnie się czułam z tym, że jestem częścią jakiejś wspólnoty i pomagam innych. Teraz jestem mamą. Mamą dwóch synów. Pierwszy miał przesiewowe badanie słuchu zafundowane przez WOŚP. "Fajnie" - przyszło mi wtedy na myśl. Nie wiedziałam jeszcze, że w przyszłości mój drugi syn zawalczy o życie dzięki temu, że WOŚP wspiera oddziały intensywnej terapii noworodka. Mały przyszedł na świat dwa miesiące za wcześnie. Wcześniak. Pojęcie wcześniaka dla laika jest proste - mały noworodek. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że takie dziecko wymaga ogromnego wsparcia ze strony medycyny. Nasz synek miał problemy z oddychaniem. Przewieziono go do szpitala, który specjalizuje się w pomocy takim maluszkom. Do dzisiaj pamiętam zapach środka dezynfekującego, którym trzeba było odkażać ręce, aby móc dotknąć własne dziecko w inkubatorze. Pamiętam zielone fartuchy zakładane w śluzie przed oddziałem. Nie zapomnę szumu wszystkich tych maszyn podtrzymujących życie naszego okruszka. Nie zapomnę serduszek na sprzęcie, dzięki któremu nasz mały bohater miał szansę powalczyć o życie. Z rozmów z personelem szpitala wynikało, że 80 % wyposażenia zapewniło WOŚP. Respirator, instant flow, CPAP, pompa - z tego korzystało nasze dziecko. Wszystko było możliwe, dzięki cudownej akcji wymyślonej przez faceta w śmiesznych,  czerwonych okularach.
Zastanawiam się, czy wśród tzw. krzykaczy antyorkiestrowyh jest ktoś, kto korzystał ze sprzętu WOŚP lub ktoś, czyje dziecko żyje dzięki idei WOŚP. Pewnie nie ma. Zwykle jest tak, że krzyczą ci, którzy chcą być zauważeni. Niekoniecznie te ich krzyki niosą za sobą jakiś sensowny przekaz merytoryczny. Zapraszam ich zatem na oddział neonatologiczny. Nie! Stop! Prawie zapomniałam, że tam niemal  nikomu nie można wchodzić z zewnątrz. Nawet rodzice tych maluszków mają czas ograniczony. Nie, nie życzę im najgorszego. Nie chcę, by przekonali się na własnej skórze, jak to jest. Naprawdę nie obchodzi mnie, czy Owsiak i jego rodzina wzbogacają się na WOŚP. Nie interesuje mnie, jakimi samochodami jeżdżą i gdzie spędzają wakacje. My jesteśmy bogatsi o jedno życie - życie naszego dziecka i tylko to mnie obchodzi.
Pomaganie powinno łączyć. Jest ponad podziałami. Nieważne, którą opcję polityczną popierasz, jakiego jesteś wyznania, czy w ogóle wierzysz. Pomaganie jest odruchem, który świadczy o naszym człowieczeństwie. WOŚP co roku sprawia, że nawet w chłodny styczniowy dzień topnieją serca twardzieli. Następuje pospolite ruszenie Polaków (i nie tylko Polaków), a ja nawet śmiem twierdzić, że pospolite wzruszenie. Mam szczerą nadzieję, że wzruszać się tak będziemy do końca świata i tyle dłużej, ile będzie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz