poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Bezsenność



Pewnego dnia kobieta zauważyła, że nie może zasnąć. Z głową ułożoną na poduszce czekała na poszczególne fazy snu. Na próżno. Poduszka zdawała się parzyć, łóżko niemiłosiernie skrzypiało przy próbie zmiany pozycji, a myśli bombardowały umysł niczym najcięższa artyleria. Sen nie przychodził. Zamiast niego nadciągały wspomnienia, refleksje, zmartwienia, rozważania i zacięte dyskusje ze sobą.

Kobieta próbowała różnych sposobów. Gorące mleko przed snem, Zaparzona melisa. Wyciszanie. Muzyka. Liczenie baranów - okazało się, że na świecie jest ich zbyt dużo. W akcie desperacji sięgnęła po środki nasenne, ale i tak na próżno. Wprawdzie zdawało się, że ze zmęczenia zaraz pewnie zaśnie, a jednak dopiero po kilkugodzinnej walce udawało się zdrzemnąć na dwie, trzy godziny, chociaż i tak przerywane wybudzaniem. Po co? By sprawdzić, czy śpi.

Zmęczenie zataczało coraz niższe koła nad głową kobiety. Jak hiena śmiało się jej w twarz. Sprzymierzeńcem bezsenności stał się ból głowy. Przeszywający. Okropny. Nie do zniesienia i nie do ujarzmienia. Zdesperowana kobieta szukała pomocy u innych. Jedni radzili cudowne proszki, inni zalecali nie myśleć. Nie działało nic.

Którejś nocy zmęczona kobieta postanowiła nie walczyć. Poddała się. Pozwoliła myślom na to, aby zawładnęły rzeczywistością. Na początku obijały się o wnętrze umysłu. Trwało to jakiś czas. Później zaczęły prowadzić ze sobą dialog. Dialog niczym nieprzypominający zaciekłych dyskusji dążących do kłótni. Myśli swobodnie układały kolejne zdania w głowie. Pojawiały się historie, rozważania, bajki i rozprawki. Ból głowy co prawda nie odpuścił, ale przyćmiony potokiem słów odrobinę zelżał. Kobieta pisała.

Zdarza się, że kobieta spokojnie zasypia. Od czasu do czasu bezsenność odpuszcza. Może sama czuje się zmęczona. Od czasu do czasu ból głowy znika. Może boi się przesadzić, bo szaleństwo jest na wyciągniecie dłoni. Czasami zmartwienia cichną. Nabierają sił, by uderzyć później ze zdwojoną mocą.

Póki sen wraca, wszystko jest pod kontrolą. Póki słowa płyną, znajduję źródło ukojenia.

_______________________________________________________

Bezsenność. Temat dla mnie bardzo trudny. Bezsenność wraca bez ostrzeżenia. Bywa, że atakuje w najmniej oczekiwanym i pożądanym momencie. Przychodzi wtedy, gdy sen zdaje się być wybawieniem od zmartwień. Najczęściej przybywa w parze z bólem głowy. Istne szaleństwo. Duet wart siebie.

Zmartwienia to takie małe klocki, z których buduje się wieżę. Wysoką. Z malutkim okienkiem na szczycie. Bywa, że lina tkwi po drugiej stronie, ale zdarza się i tak, że brak wyjścia awaryjnego.

Ludzie lubią być silni. Słabości są dla nich ujmą. Mamy to do siebie, że nie znosimy przyznawać się do porażek, udajemy
macho  rzeczywistości. Wstydzimy się łez. Wstydzimy się, że ktoś je zobaczy.

J. i M. dali mi siłę. Siłę, o jakiej posiadaniu nigdy wcześniej nie marzyłam. Często jednak jestem na siebie zła. Bardzo zła. Gdy wszystko wymyka się spod kontroli, okazuję słabość. Zdarza się, że gorsze dni okładają mnie po plecach i wcale nie mam ochoty wstać. Wściekam się, że nie potrafię zadbać o codzienność moich dzieci. Że jest to zależne nie tylko ode mnie. Stwórca pozbawił mnie elementarnych umiejętności przetrwania. Nie mam smykałki do prowadzenia interesów. Ba! Ja nawet nie mam na siebie pomysłu. Jedyne, co potrafię, to mówić. Rozmawiać. Dyskutować. Szukać głębszych przesłań. Kiedyś napisałam, że jestem rodzicem żebrającym.  Że nawet dumę schowałam do kieszeni. Trudno sobie nawet wyobrazić, co czuje taki ktoś. Jestem też ludzkim żebrakiem proszącym o trochę ciepła. Czasem jest mi za zimno.

Mam skrytą nadzieję, że moi synowie pójdą w innym kierunku, że obrzydzę im dostatecznie bycie humanistami. Będzie im łatwiej z umysłami ścisłymi. Instynktownie nauczyłam ich wrażliwości. Czasem tego też żałuję. Boję się, że będą mieli za cienką skórę na to, co przyniesie życie. Boję się, że powielą błędy matki i rzeczywistość będzie ich boleć. Najbardziej boję się tego, że dojdą do takich wniosków jak ja.

Gdybym miała wehikuł czasu... Nie wiem, czy byłabym tu i teraz. Jest tylko jedna wartość dodana w moim życiu - Rodzina. Ta najbliższa. Moja. Właśnie, MOJA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz